Listopad 2016, TRZYNASTKA

Wciąż czuje się zagubiona. Nie wiem co mam myśleć, jak postępować, co mówić i co robić. Nie chcę się narzucać, nie chce być obojętna, nie chce być neutralna. Chcę być jakaś, ale to wcale nie jest takie proste... Kocham, choć to mało powiedziane, ale często się dystansuje tak wewnętrznie. Uciekam od monotonii, od związku, od obowiązków. Zwyczajnie nie chce. To uczucie pojawia się w momencie gdy czuję, że Ty uciekasz. Może nie emocjonalnie, uczuciowo, ale fizycznie i zupełnie realnie. Przychodzisz, zostawiasz wszędzie swój kojący zapach, rozsypujesz po kątach swój śmiech, który długo po Twoim wyjściu odbija się od ścian, jakby echo, które zapamiętuje Twój głos. W szafie Twoja bluza, Twoje skarpetki, bo tak często mi je pożyczasz, a ja nigdy nie oddaje, na szyi serce, które symbolizuje Twoja miłość, jest ze mną nawet jak Ciebie nie ma obok...
Gdy przytulam się do Twojego rozgrzanego ciała czuję przyjemne bezpieczeństwo. Wtedy wiem, że jestem na odpowiednim miejscu i to nasz czas, który nigdy nie będzie zmarnowany. Nie chcę Cię opuszczać, nie chce byś odchodził, ale wiem, że muszę się nacieszyć tym co mam i jeszcze trochę spakować do kieszeni, bo czeka mnie dwanaście godzin samotności. Chwilę przed końcem czasu, po prostu proszę. Nadzieja w sercu kwitnie, że tym razem powiesz tak i uradujesz. Spontanicznie, kompletnie nie przygotowany. Znam odpowiedź, ale próbuję ją zagłuszyć, chce się oszukać choć na chwilę... Wtedy mówisz smutne, a jednak stanowcze nie. Pakujesz rzeczy do plecaka, zakładasz szal, kurtkę i buty, całujesz mnie długo, tak jak lubię, po czym wychodzisz. Zamykam drzwi i opieram się o nie. Trzy wdechy, dwa wydechy i powrót do rodziny... Ciernie smutku otaczają moje serce, a kolejne 'nie' wsuwa się między wspomnienia, te mile, psując wszystko...

"Zostań proszę Cię 
tak długo szłam zmęczyłam się 
przez siedem gór i siedem mórz 
byś oddechem swym ogrzał oddech mój 

Święta chwila ta niechaj święci się 
święta moja łza na koszuli twej 
święty taniec chmur i gołębia śpiew 
święta zwykłość dnia bo znalazłam Cię 

Popatrz wszystko lśni 
przed nami tu nie dotarł nikt 
nietknięta biel i czyste szkło 
pośpiech warg i drżenie rąk 

Zostań proszę Cię 
tak długo szłam zmęczyłam się 
ułóżmy gwiazdę z naszych ciał 
niech chroni nas niech świeci nam... "

Zakochana Złośnica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz