LUTY 2018, DWUDZIESTKA JEDYNKA

Przeszłość wydaje się czymś odległym. Na co dzień stykamy się z nią bardzo rzadko albo wcale, a jednak ona gdzieś tam jest i wciąż żyje. Ostatnio miałam takie zderzenie z czymś czego wstydzę się po dziś dzień, z zauroczeniem, które wzbudziło we mnie tak wiele emocji. To ta część życia, o której nie mówi się zbyt wiele, która była punktem kluczowym, pewnego rodzaju zmianą, ale niekoniecznie na lepsze. Bo jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo podejmować własne decyzje, albo tak nam się tylko wydaje...

  Spojrzała w nie jak zahipnotyzowana. Czułam jak lekki prąd przeszedł przez jej ciało. Pomimo tego, że oczy miał małe i nieco zasłonięte przez opadające powieki, ich przyjemny odcień brązu przywodził jej na myśl roztopioną gorzką czekoladę w ulubionym rondelku jej babci. Zawsze maczały w niej herbatniki, które chrupały do ciepłej herbaty z aromatem pomarańczy. Zaśmiała się nerwowo czując jak w jej wnętrzu rodzi się rój wypoczwarzonych motyli budzących się do życia po długim odpoczynku w kokonach. Dotknęła delikatnie brzucha w miejscu, w którym czuła mrowienie i zaskoczona dotąd nieznanym doznaniem uśmiechnęła się nieznacznie. W jej nerwach budziło się pragnienie, które od razu powędrowało do mózgu. W jej żyłach prócz krwi płynęła namiętność, która w jednej niedługiej chwili wytworzyła się tak naprawdę z niczego. Poczuła chęć, poczuła rodzaj pożądania, nad którym nie umiała zapanować. Różne rodzaje iskier zaczęły krążyć wokół nich i dziwnych trafem poczuli to oboje. Pełne, czerwone wargi zaczęły ją swędzieć, a właściwie czuła się tak jakby wzdłuż nich przechodziło stado małych, czarnych mrówek. Od razu przejechała po dolnej palcem, ale dziwne doznanie wcale nie umknęło, a wręcz się nasiliło. Przegryzła ją, modląc się w duchu by to pomogło, bo owe uczucie zaczęło ją irytować. Wszystko zaczęło jej się mieszać w mózgu i miała wrażenie, że myśli zaplątują się jedna w drugą tworząc coś nowego. Potrząsnęła głową wierząc, że w ten sposób zapobiegnie tworzeniu się dziwnych powiązań. Niestety to nic nie dało.
  Oddech jej przyspieszył, a emocje szalały w jej wnętrzu czując co się zapowiada. Jego czarne jak smoła źrenice zmieniały swój rozmiar z każdą sekundą, zadziwiając ją jeszcze bardziej. Widziała w nich to co aktualnie czuła, ale niestety nieśmiałość, która dość często sprawiała nad nią rządy nie pozwalała jej zrobić pierwszego kroku. Ręce zaczęły się trząść niemiłosiernie, dlatego od razu schowała je do kieszeni. Kolana powoli traciły swoją stabilność i z każdym oddechem blokada, w postaci stawów, popuszczała.
  Spuścił wzrok i chrząknął dość głośno przerywając narastającą ciszę. Wpatrywał się w swoje buty z za dużym zainteresowaniem. Oboje czuli skrępowanie i namiętność, która wiła się nad ich głowami. Ponownie przegryzła dolną wargę czując, że usta zaczynają niebezpiecznie drżeć. Cała się trzęsła, ale nie z zimna. Wiatr delikatnie powiewał, rozwiewając pasma jej włosów na wszystkie strony, przy okazji otrzeźwiając ją.
  – Iza ? – zapytał zachrypniętym głosem wyrywając ją z zamyślenia. Nie spojrzał na nią, a wręcz przeciwnie, wciąż udawał, że jego buty są ciekawsze.
  – Pocałuj mnie – szepnęła nie panując nad swoimi słowami. Gdy zdałą sobie sprawę z tego, co powiedziała, odruchowo zakryła usta dłonią. To wystarczyło by na nią spojrzał i zatopił swoje zaskoczone spojrzenie w jej czekoladowych oczach. Bez słowa podszedł bliżej, tak że ich klatki piersiowe stykały się ze sobą. Oboje czuli swoje przyspieszone oddechy i szybciej bijące serca.      Atmosfera zgęstniała i wyraźniej czuć było pożądanie. Teraz nie było odwrotu. Oboje tego chcieli.
  Czekała na jego pierwszy krok, który dłużył się coraz bardziej. Jego ciepłe jak małe termofory dłonie spoczęły na jej rozdygotanych biodrach. Złapał ją tak mocno i zdecydowanie, ale jednocześnie z wyczuciem. Nabrała raptownie powietrza i zatrzymała je w płucach nie będąc w stanie powtórzyć tego kroku. On przełknął ślinę denerwując się przedłużeniem, które ona nieświadomie stwarzała. W końcu wyczuła ten moment i zebrała w sobie ostatki sił by zarzucić swoje ociężałe ręce na jego kark. Opuszkami palców głaskała w miejscu gdzie kończyły się jego ciemne włosy, a druga w spokoju spoczywała na jego policzku przyozdobionym zarostem. W jednym momencie przechylili głowę i zaczęli się do siebie zbliżać. Poczuła niebezpieczną mieszankę tytoniu i jakiś intensywnych perfum, co idealnie komponowało się z jego budową ciała i osobowością. Był taki dopracowany w każdym calu. Ich wargi się dotknęły i przywarły do siebie tak jakby nigdy nie chciały się opuścić. Przeszedł jej przyjemny dreszcz, który długo błądził pod jej skórą w różnych miejscach jej rozdygotanego ciała. Ich usta stykały się raz za razem, powoli przekształcając pocałunek w coś poważniejszego. Jej palce zacisnęły się na jego karku, a on coraz to mocniej przyciskał jej przestraszone ciało do swojego. Uśmiechała się przez pocałunek i chciała więcej i więcej. Po chwili jednak odsunęli się od siebie nieznacznie, stykając się wciąż nosami i wpatrywali się w swoje radosne, i spełnione oczy.
  – Dlaczego się tak we mnie wpatrujesz? – zapytała nieco oszołomiona.
  – Bo nie mogę przestać się ciebie uczuć na pamięć – odpowiedział zachwycony.


Manipulował nią przez długi czas. Grał na niej niczym na instrumencie, który należy do niego. Ona zaś oddała się w jego męskie dłonie, tylko po to by móc uciec nieco dalej niż za róg. Szkoda, bo może tam, za rogiem, zauważyłaby jak wielki błąd popełniła. Może tam ktoś powiedziałby jej o konsekwencjach, które poniesie w przyszłości, o cenie jaką przyjdzie jej zapłacić za każde zamienione z nim słowo, za każdy gest, który on jej podaruje... Teraz stoi tu, wcale nie uśmiecha się do tamtych wspomnień. Jest przerażona, bo wie do czego jest zdolna i jak daleko jest w stanie się posunąć.

Zaufanie ma dwie strony medalu, a tak niewielu o tym pamięta...

Zakochana Złośnica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz