Mój rok zaczyna się właśnie od świąt Bożego Narodzenia. To dość niestandardowe podejście do tego święta, ale myślę, że to nie tylko narodziny Syna Bożego, jak mówi Biblia, ale to także czas nadziei i początku. Każdy z nas nosi w sobie historię, czasem smutą, czasem wesołą, ale zdecydowanie wyjątkową i niepowtarzalną. Standardowo rok zaczynamy pierwszego stycznia, ale gdyby spojrzeć na to od innej strony?
Nie jestem osobą religijną i nie będę się z tym kryła, ale jestem osobą bardzo wierzącą w COŚ. Być może jest to Bóg, a być może Jezus albo Maryja, ale wiem, że wierzę w Bóstwo, które kieruje naszym losem i kocha każdego z osobna najmocniej jak się da. Co roku w Boże Narodzenia składam życzenia Jezusowi, w końcu to jego narodziny. Ten dzień zapowiada początek czegoś zupełnie nowego.
To właśnie w tym dniu rodzi się we mnie siła.
To właśnie w tym dniu rodzi się we mnie nadzieja.
To właśnie w tym dniu rodzi się we mnie radość.
To mój początek, początek czegoś nowego, niespotykanego, ale lepszego od poprzedniego. To tak jakby zamknąć za sobą drzwi z uśmiechem. Podać rękę przeszłości i uścisnąć ją serdecznie, a następnie zaprzyjaźnić ją z końcem, który pojawia się niespodziewanie.
Ta wigilia, ten przedświąteczny czas był dla mnie bardzo wyjątkowy. Nie ze względu na prezenty, na przemyślenia czy dobrą książkę, ale ze względu na spokój, który zalał moje ciało.
Usłyszałam tyle pięknych życzeń i to od zupełnie obcych mi osób, choć właściwie nie tak zupełnie obcych. Zrozumiałam, że klasa, z którą przyjdzie mi się żegnać już całkiem niebawem, znaczy dla mnie wiele. Każdy z osobna wniósł do mojego życia cegiełkę, z której buduje się moja osobowość.
Dominik - wniósł nadzieję, że można się opamiętać nawet w ostatniej chwili.
Karolina - wniosła zrozumienie przyjaźni i zdrady jednocześnie. Być może nigdy tego nie przeczytasz, ale prawda jest taka, że nikt wcześniej nie pocałował mnie w policzek, a następnie nie uderzył tak mocno.
Paweł - wniósł chęć ciągłej zmiany. Nikt tak bardzo nie zmienia swoich humorków jak on.
Gosia - wniosła radość i beztroskę, której tak brakuje w moim życiu.
Kacper - wniósł wiele złego, ale i wiele dobrego. Nie chce tego rozpamiętywać, więc napiszę jedynie pokój. Wniósł pokój do mojego serca, jednym słowem "Przepraszam"
Kuba - wniósł wiele muzyki, melodii i piosenek, a to cudowny świat, który nie ma granic.
Filip - wniósł maski, których nikt nie jest w stanie rozszyfrować.
Dominik - wniósł elastyczność, bo nikt tak bardzo jak on nie umie się wtapiać w tłum.
Nazar - wniósł organizację, dobrą organizację. Szepnij słowo, a ja pomogę, szybko.
Monika - wniosła zrozumienie, bo nikt nie rozumie moich artystycznych myśli tak jak ona.
Marcin - wniósł miłość, ale czy to nie oczywiste? Prócz tego wniósł śmiech, radość, czułość i prawdziwą przyjaźń, której nie zrozumie nikt.
Pan Rawski - wniósł pomoc, ogromną i bezgraniczną. Wniósł nowe spojrzenia na nauczyciela, wniósł szczęście w każdy, nawet najnudniejszy, dzień w szkole. Sprawił, że te prawie cztery lata były najlepszymi w moim życiu.
Pewnie PRAWIE nikt, nigdy tego nie przeczyta, ale jeśli jednak ktoś zbłąkał w internecie i tutaj dotarł to niech wie, że mu dziękuję za wszystko co podarował mi w te święta.
Nie jestem osobą religijną i nie będę się z tym kryła, ale jestem osobą bardzo wierzącą w COŚ. Być może jest to Bóg, a być może Jezus albo Maryja, ale wiem, że wierzę w Bóstwo, które kieruje naszym losem i kocha każdego z osobna najmocniej jak się da. Co roku w Boże Narodzenia składam życzenia Jezusowi, w końcu to jego narodziny. Ten dzień zapowiada początek czegoś zupełnie nowego.
To właśnie w tym dniu rodzi się we mnie siła.
To właśnie w tym dniu rodzi się we mnie nadzieja.
To właśnie w tym dniu rodzi się we mnie radość.
To mój początek, początek czegoś nowego, niespotykanego, ale lepszego od poprzedniego. To tak jakby zamknąć za sobą drzwi z uśmiechem. Podać rękę przeszłości i uścisnąć ją serdecznie, a następnie zaprzyjaźnić ją z końcem, który pojawia się niespodziewanie.
Ta wigilia, ten przedświąteczny czas był dla mnie bardzo wyjątkowy. Nie ze względu na prezenty, na przemyślenia czy dobrą książkę, ale ze względu na spokój, który zalał moje ciało.
Usłyszałam tyle pięknych życzeń i to od zupełnie obcych mi osób, choć właściwie nie tak zupełnie obcych. Zrozumiałam, że klasa, z którą przyjdzie mi się żegnać już całkiem niebawem, znaczy dla mnie wiele. Każdy z osobna wniósł do mojego życia cegiełkę, z której buduje się moja osobowość.
Dominik - wniósł nadzieję, że można się opamiętać nawet w ostatniej chwili.
Karolina - wniosła zrozumienie przyjaźni i zdrady jednocześnie. Być może nigdy tego nie przeczytasz, ale prawda jest taka, że nikt wcześniej nie pocałował mnie w policzek, a następnie nie uderzył tak mocno.
Paweł - wniósł chęć ciągłej zmiany. Nikt tak bardzo nie zmienia swoich humorków jak on.
Gosia - wniosła radość i beztroskę, której tak brakuje w moim życiu.
Kacper - wniósł wiele złego, ale i wiele dobrego. Nie chce tego rozpamiętywać, więc napiszę jedynie pokój. Wniósł pokój do mojego serca, jednym słowem "Przepraszam"
Kuba - wniósł wiele muzyki, melodii i piosenek, a to cudowny świat, który nie ma granic.
Filip - wniósł maski, których nikt nie jest w stanie rozszyfrować.
Dominik - wniósł elastyczność, bo nikt tak bardzo jak on nie umie się wtapiać w tłum.
Nazar - wniósł organizację, dobrą organizację. Szepnij słowo, a ja pomogę, szybko.
Monika - wniosła zrozumienie, bo nikt nie rozumie moich artystycznych myśli tak jak ona.
Marcin - wniósł miłość, ale czy to nie oczywiste? Prócz tego wniósł śmiech, radość, czułość i prawdziwą przyjaźń, której nie zrozumie nikt.
Pan Rawski - wniósł pomoc, ogromną i bezgraniczną. Wniósł nowe spojrzenia na nauczyciela, wniósł szczęście w każdy, nawet najnudniejszy, dzień w szkole. Sprawił, że te prawie cztery lata były najlepszymi w moim życiu.
Pewnie PRAWIE nikt, nigdy tego nie przeczyta, ale jeśli jednak ktoś zbłąkał w internecie i tutaj dotarł to niech wie, że mu dziękuję za wszystko co podarował mi w te święta.